2016/04/30

#Upadek własnych przekonań

#Upadek własnych przekonań

Każdego dnia uciekasz. Uciekasz przed ludźmi, przed światem, przed miłością. Uciekasz przed zranieniem. Boisz się, że znowu wpadniesz w tę spiralę nienawiści. Bronisz się przed codziennością i monotonią, ale mimo tego każdy dzień wygląda tak samo. Jesteś tchórzem, bo niczego nie potrafisz zmienić.
Dobrze znam taki układ planet, dobrze znam takie życie. Sama długo dryfowałam w nicości. Dopiero ostatnio zaczęłam doceniać osoby, które mam przy sobie. Dopiero ostatnio zaczęłam żyć.
To jest jeden z tych dni, w którym zadaję sobie pytanie: dlaczego? I niestety nie znam odpowiedzi.
Tak to się niestety wszystko potoczyło. Odbiłam się od samego dna, a teraz muszę powoli wychodzić na szczyt, i już prawie widziałam słońce. Prawie, bo do samego celu jeszcze daleko.
Wszystko zaczęło się od pewnej osoby, którą kochałam całym sercem, a która potraktowała mnie jak zwykłego śmiecia. Po pewnym czasie pozbierałam się oraz żyłam dalej, ale nie byłam już taka sama. Zamknęłam się w sobie, zamknęłam się na ludzi. Na facetów nawet nie zwracałam uwagi, nawet nie potrafiłam na nich patrzeć. Po bardzo długim czasie zwróciłam uwagę na n i e g o. Te piękne, hipnotyzujące spojrzenie niebieskich tęczówek. Szkoda tylko, że okazał się być niewarty mojej uwagi, a ja tylko marnowałam czas na kogoś takiego. Dobrze, że szybko przejrzałam na oczy. Inaczej prawdopodobnie długo bym cierpiała. Znów.
Mimo moich nieciekawych doświadczeń z mężczyznami uważam, że nie każdy facet to rasowy frajer. Po prostu przyciągam tych nieodpowiednich. Pytanie tylko, czy to ze mną coś jest nie tak? Nie wiem, przestałam się już nad tym zastanawiać. Ale nie o to tutaj chodzi.
Przez to wszystko staję się silniejsza, wiem jak walczyć. Staram się dźwigać swój ciężar z głową wysoko podniesioną. I chcę cieszyć się z każdej cennej chwili. I o to w tym wszystkim chodzi, by docenić to co się posiada. Nawet jak się jest na samym dnie, a wszystko co się ma to garstka piachu. Ja sądziłam, że szczęście mnie dawno opuściło. A to nie prawda. Nie potrafiłam tylko go złapać. A dzisiaj — silniejsza, choć nadal mało pewna siebie — wiem, że muszę walczyć o swoje. I wiem, że wygram tę walkę.
Dlatego nie bójcie się upaść. Nie bójcie się żyć. Nie bójcie się miłości. I nie bójcie się chwycić nawet tego ziarenka szczęścia. Bo się Wam należy. Bo przyjdzie taki dzień, że wstaniecie i będziecie silniejsi. Kto wie, może to właśnie ten dzień, aby powstać?



Od autorki: Tekst napisany w grudniu 2015 roku. Napisałam go, żeby odstresować się po pewnej sytuacji. Później było lepiej i trochę się zmieniło... Treść odnosi się znacząco do mojego życia prywatnego. Musiałam po prostu przenieść to, co wtedy myślałam na papier i ot co powstało coś takiego. Rzadko już kiedy piszę, nie potrafię się nad tym skupić, ale takie krótkie teksty pomagają mi w powrocie do pisania. Wiem, że to nie jest nic ciekawego i szczególnego, ale to pomaga. Trudno mi po prostu wrócić do dawnej formy.
Chciałabym też podziękować wszystkim, którzy nadal we mnie wierzą i może choć trochę pamiętają. Szczerze powiedziawszy sama przeżywam aktualnie kryzys, gdyż nie potrafię zlepić porządnego zdania. Mam nadzieję, że to się zmieni, bo ewentualnie zniknę... I już nie wrócę.
Widzimy się o zachodzie słońca.

3 komentarze:

  1. Anonimowy1/5/16 15:02

    Ale karma zawsze wraca, szczególnie gdy zbyt często śmiało się jej w twarz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie zaprzeczę, ale to nie powód, aby się poddawać.

      Usuń
  2. Bardzo mądre słowa. Ludzie przychodzą i odchodzą, podnosimy się i upadamy, ale najważniejsze, że to iść do przodu i czerpać radość z małych chwil ;)

    OdpowiedzUsuń